15 października 2034 roku; godzina 15:45; Ziemia
Floryda, piękny półwysep ale i stolica. Każdy, kto
tu przejeżdżał pławił się w pięknym hotelu, krystalicznym
morzu, piaskowych plażach... ludzie chodzili na wieczne zakupy i
niesamowite dyskoteki. A ja? Ja naciągnęłam mocniej kaptur na
głowę i weszłam do ciemnej uliczki. Tak, Floryda
słynie też z tego, że można tu zrobić zakupy tak niezwykłe jak
ja. Pchnęłam stalowe drzwi i weszłam do sklepu. Dopiero tam
zdjęłam kaptur, ukazując właścicielowi swój wygląd. Popatrzył
chwilę na mnie i rzekł.
- Jak mniemam, panna Harumi?
Pokiwałam głową. Wiedziałam, że mnie zna. Na ziemi
nie było nas zbyt dużo - ledwie garstka – każdy oczywiście,
gdzie indziej. Właśnie dlatego musiałam się szybko stąd
zabierać, jak tylko dostanę potrzebne mi rzeczy. To był jego
teren, ja byłam tutaj intruzem.
- Masz?
- Dwuręczna, władająca żelazem. Tak jak sobie
pani życzyła. Ten sam, co miała pani wcześniej, ale odnowiony.
- Dzięki.
Złapałam katanę i na ladę rzuciłam niezłą sumkę.
Wyszłam ze sklepu i od razu skierowałam się w stronę
mojego kradzionego, czerwonego lamborghini. Wsiadłam i od razu
odpaliłam. Wskaźnik na maksa i uciekam dalej. Żniwiarze Śmierci
nie będą się ze mną bawić, zwłaszcza jeśli jest nią –
miłość Twojego życia.
Hej!
OdpowiedzUsuńDzisiaj rozdział króciutki. Tak jak wcześniej wspomniałam czasami będą się pojawiać takie, niestety.
Ano i jako że większość osób, wybrała w ankiecie, że chce notki w poniedziałek i piątek, to na poprawę humoru, jutro pojawi się kolejna nocia.
Dziękuję wszystkim za wspaniałe komentarze.
Zamówienie już złożyłam i zostało przyjęte, więc mam nadzieję, że niedługo pojawi się nasz szablon!
Pozdrawiam.