niedziela, 23 czerwca 2013

{02} Rozdział drugi

22 lipca 63 roku; godzina 06:12; Planeta Veneii


Poczułam na moim policzku delikatny pocałunek i już wiedziałam, że to pora na to by wstać. Otworzyłam moje zaspane oczy i spojrzałam na mamę. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała łagodnym głosem.
- Wstawaj, kochanie. Dzisiaj przychodzą goście.
Pokiwałam głową, wiedząc, że nie warto się sprzeczać, nie z mamą. Była kochana, ale była … despotą. Tak, więc w domu panowała dyktatura. Łagodna, ale jednak dyktatura. Mimo wszystko kochałam ją, bo jeszcze nigdy nie zrobiła czegoś co byłoby złe dla mnie. Odrzuciłam koce, którymi byłam przykryta i podeszłam do mojej szafy. Wyjęłam z niej zwykłe, lniane szorty i również lnianą koszulkę. Następnie wyszłam szybko z pokoju i poszłam do kuchni, gdzie mama kończyła już przygotowywać śniadanie. Przywitałam się z tatą, całując go w policzek i zasiadłam do stołu. Już po chwili przede mną pojawiła się szklanka ciepłego mleka i bułeczki z zapiekanym serem. Uśmiechnęłam się na wybór dzisiejszego menu na śniadanie. Moja rodzina nie była bogata, ledwo wiązaliśmy koniec z końcem ale dzisiaj najwyraźniej mamie zależało na dobrym humorze domowników. Właśnie oblizywałam usta, wycierając tak przysłowiowe „wąsy” po mleku, gdy do kuchni weszła moja starsza siostra, urodziła się niestety trzy lata wcześniej. Była piękna, zresztą jak moja mama. Piękne fioletowe włosy spływały długimi kaskadami po ich plecach, okrywając bladą cerę i piękne liliowe oczy. Nawet w luźnych szortach i zwykłej koszulce, wyglądała jakby właśnie wyszła z kąpieli i różnych zabiegach upiększających stosowanych przez Tych z Góry, a nie tak jakby właśnie wstała z łóżka. Jej pełne, różowe usta ułożyły się w idealnym uśmiechu, gdy zobaczyła dzisiejsze śniadanie i tym samym uśmiechem witając się z resztą domowników podeszła z, zatruwającą życie, gracją do stołu. I tak jak ja zjadłam cały talerz bułeczek tak ona jedynie trzy. „Przecież musi dbać o swoją nienaganną figurę!”. Popatrzyłam na siebie, w wielkim dzbanie mleka, który stał na stole. Byłam odludkiem tej rodziny. Nie byłam panną, która wie wszystko co na poziomie swojego statusu powinna, wiedzieć każda młoda osoba czy jak uczesać włosy, tak by fryzura nie rozsypała się po niecałej godzinie. Nie, ja byłam chłopaczarą, która wybiegała z domu o wschodzie słońca i wracała o zachodzie, ubłocona, z podartymi ubraniami i złamanymi paznokciami, ale ze szczęśliwą miną. Jako jedyna w rodzinie miałam krótkie, nastroszone, błękitne włosy, oczy- zamiast liliowych były kobaltowe z turkusowymi cieniami po bokach, nawet moja cera była ciemniejsza. Jednak najbardziej co się rzucało w oczy to to, że nie wyglądałam jak Ta z Góry, zaś reszta rodziny tak. Patrzyłam się na siebie jeszcze chwilę i stwierdziłam, że zapuszczę włosy w tym samym czasie doleciały do mnie strzępki rozmowy taty z moją siostrą. Nadstawiłam ucha, może jakiś soczysty kąsek się znajdzie do za szantażowania siostry w przyszłości?
- Z państwem Tajga przyjdzie ich młodszy syn, jest w twoim wieku, zajmiesz się nim.
- Oczywiście, tato. Mogłabym odejść już od stołu w celu wyszykowania się?
- Naturalnie.
Skłoniła głowę i z uśmiechem na swoich idealnych ustach, wyszła z kuchni. Westchnęłam i popatrzyłam na swój pusty talerz, jeżeli zaraz się nie ulotnię, to będę zmuszona, by robić to samo co Aki. Wyciągnęłam moje łapczywe ręcę i złapałam cztery bułeczki z talerza siostry i szybko wybiegłam z kuchni, krzycząc, że wrócę na spotkanie. Gdy tylko zamknęły się za mną drzwi zimne powietrze uderzyło w moją rozgrzaną twarz. Popatrzyłam na zielony las i ruszyłam ku nim biegiem, już po chwili znalazłam się w moim „zakątku”. Wielkie drzewo, które miało gałęzie położone na ziemi i łatwo było się po nim wspinać. Kochałam zimny las, mroźne powietrze z gór i ciche dźwięki lasu. Podrzuciłam do góry jedną bułkę i złapałam ją. Już po chwili żadnej nie było. Wyjęłam koc z górnych warstw gałęzi i położyłam się na wielkiej gałęzi okrywając się nim. Zamknęłam powieki i … spałam.
Obudziłam się, gdy powietrze zaczęło robić się ciepłe i pod kocem, który pewnego dnia, przytachałam tutaj pod nieobecność rodziny w domu, było już mi za gorąco. Słońce już wisiało na niebie i prawie było w połowie swojej drogi na horyzoncie. Wyciągnęłam się i zeskoczyłam z gałęzi na ziemię i biegiem ruszyłam do domu. Gdy do niego wpadałam posłusznie weszłam do wielkiej balii z , o dziwo, ciepłą wodą i zaczęłam szorować swoje ciało. Tarłam swoja skórę, aż stała się czerwona, szorowałam paznokcie, aż nie było za nimi nawet śladu ziemi. Swoje nastroszone, błękitne włosy umyłam mydłem z mięty i czyściłam, aż były w rzeczywistości błękitne. Moja skóra, gdy ją myłam piekła i szczypała. Gdy skończyłam moja cała skóra była czerwona i piekła mnie głowa i oczy, nieprzyzwyczajone do mydła, ale przynajmniej byłam czysta. Wyszłam z balii i ruszyłam do mojego pokoju. Na łóżku leżała, już przygotowana, niebieska sukienka i tego samego koloru buty. Pokręciłam głową, ta sukienkę zakładałam jedynie na bardzo ważne święta, więc dlaczego teraz?
Ubrana i czysta zeszłam na dół. Cała moja rodzina już na mnie czekała, w domu panował idealny porządek i widziałam u mamy lekko zaczerwienione opuszki palców, musiała cały ten dzień stać i sprzątać, gdy tak na nią patrzyłam poczułam wyrzuty sumienia, ja cały dzień spędziłam na świeżym powietrzu śpiąc, ale zaraz je odpędziłam od siebie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Oczywiście mama jak i siostra wyglądały rewelacyjnie. Już otwierałam usta, gdy do domu wszedł tata z grupą ludzi, zgadywałam, że jest to Rodzina Tajga. Ojciec podszedł do nas i zaczął nas przedstawiać. Pokręciłam oczami ale nałożyłam na swoją twarz sztuczny, wesoły uśmiech i tak nie wyglądał nawet w połowie tak dobrze jak mojej siostry. Gdy doszedł do mnie, podniosłam swoje oczy do góry i pierwsze co zobaczyłam to kolczaste, pomarańczowe włosy i piwne oczy z brązowymi cieniami.
- A to jest moja najmłodsza córka, jak na razie, Yuuki. Jest...
- Farbowałeś te włosy?
- Mógłbym spytać o to samo.
Prychnęłam ale nie odpowiedziałam. Za to przyjrzałam się chłopakowi, który stał przede mną . Widać, że był starszy. Był wyższy i lepiej zbudowany. Usłyszałam westchnięcie i ponownie spojrzałam na chłopaka, który ma „farbowane” włosy. Uklęknął i się uśmiechnął. Ale... jego uśmiech!! Był taki, że rozproszył we mnie całą złość i pozostawił tylko ciepłe ślady przyjemności. Wyciągnął rękę w moją stronę i nadal się uśmiechając, powiedział.
- Nazywam się Ichigo Tajga i nie mam farbowanych włosów.
Zaśmiałam się,a potem jeszcze raz i jeszcze raz. Nie mogłam się przestać śmiać, słysząc jego wypowiedź. W końcu się uspokoiłam i również uśmiechnęłam. Wyciągnęłam swoją dłoń i uściskałam dłoń Ichigo.
- Mam na imię Yuuki i również nie mam farbowanych włosów.
Tym razem to on się zaśmiał.
***
9 października 2034 roku; godzina 01:24; Ziemia


Obudziłam się. Dyszałam i byłam zlana potem. Teraz pamiętałam. W mojej głowie przelatywało tysiące obrazów, wszystko pamiętałam. Moja amnezja dobiegła końca. Wstałam z łóżka i popatrzyłam na okno, w szybie odbijała się cała moja sylwetka. Moje blond włosy na nowo stały się błękitne, oczy z szmaragdowych zmieniły się w kobaltowe, obok oczu pojawiły się turkusowe cienie, cera stała się jaśniejsza. Znacznie urosłam i już nie przypominałam piętnastolatki. Teraz byłam, owszem nastolatką, według rachuby lat na Veneii, ale miałam ciało i oczy, które kryły mądrość millenium. Teraz dopiero, po tych wszystkich tysiącleciach, moja amnezja ustała. Pamiętałam wszystko. To, że na ziemi byłam praktycznie od początku jej istnienia, to jak nigdy się nie starzałam, a gdy moja rodzina umierała, szłam do nowej, zmieniałam moje ciało na noworodka i znów rozpoczynałam moją wieczną amnezję. Aż do wczoraj, aż do kiedy Ichigo nie pojawił się w moim życiu i zniszczył wszystkie mury pamięci, które ustawiłam wokół siebie. Zaśmiałam się, jeden pocałunek, a zniszczył wszystko to, co budowałam przez millenia. Stałam i patrzyłam się na Warszawę, na zapalone latarnie i … poczułam jak coś spływa, po mojej starej- nowej twarzy. Dotknęłam tego. Łzy? Nie! Nogi się pode mną ugięły i upadłam na miękki, czerwony dywan. Śmiałam się i płakałam.
- Dlaczego mnie odnalazłeś, Ichigo? Dlaczego, przez Ciebie płaczę? Dlaczego Ishida musiał umrzeć? Dlaczego...?   

10 komentarzy:

  1. Hej!
    Postanowiłam, że na blogu nie będzie żadnych moich przemyśleń pod notką tylko w typowych komentarzach.
    A więc zacznijmy od tego, że gdy tylko będę miała takową możliwość zamierzam złożyć zmówienie w szabloniarni. Ten szablon jest tylko tymczasowy.
    Pragnę również wszystkim podziękować za miłe słowa i wiarę w moje możliwości. Notki nie ZAWSZE będą takie długie, gdyż całe opowiadanie jest już napisane, co idzie również z tym, że jest podzielone na części. Niektóre z nich są bardzo krótkie tak więc zastanawiam się nad dodaniem po dwa rozdziały.
    Co do rozdziałów najpewniej będą pojawiać się raz na tydzień, ale chyba dam wam możliwość wyboru.
    Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Teraz powracam z nowym rozdziałem. Jeśli są do niego jakieś uwagi, proszę o napisanie ich, jeśli dana osoba uzna to za stosowne. Jestem otwarta na konstruktywną krytykę, oczywiście opartą na dowodach.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny za każdym razem mnie zadziwiasz mam nadzieję że jutro się pojawi kolejny;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... przestań mi już tak słodzić bo się jeszcze zarumienię.
      Dziękuję bardzo za miły komentarz!
      Powinnaś założyć własnego bloga!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Zaczyna się ciekawie, i myślę że bardzo możliwe iż będę tu wpadać częściej :)
    Tym czasem zapraszam do mnie http://wzp-dm.blogspot.com/
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz tym czasem zapraszam do zakładki Obserwatorzy. Klawiatura nie gryzie.
      Jak znajdę chwilkę wolnego z pewnością wejdę.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. No, no, no ciekawie. Na początku nie wiedziałam o co chodzi z tymi niebieskimi włosami bo nie przeczytałam pierwszej linijki. Mam nadzieję, że nowy szablon szybko się pojawi bo musiałam skopiować tekst do worda żeby go przeczytać. Czekam na new. Pozdrófffka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za miły komentarz!
      Ale na poważnie to ja tu liczyłam na konstruktywną krytykę a tu tylko miłe rzeczy! Naprawdę jestem taka dobra?
      Co do szablonu. Jest on zamówiony ale nie wiem kiedy pojawi się na blogu. Spróbuję coś z tym zrobić żeby lepiej się czytało.
      Nowy rozdział powinien pojawić się tak w przyszłym tygodniu. Najpewniej w poniedziałek albo piątek!
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Brak słów... po prostu doskonały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciepłe słowa!
      Zauważyłam, że masz bloga!
      Daj z siebie wszystko!

      Usuń
  6. Zapowiada się bardzo ciekawie i ... tajemniczo.
    Jak znajdę chwilę wolnego to na pewno wejdę!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń